sobota, 6 lipca 2013

Rozdział 3.

Powracam z rodziałem trzecim :D Bardzo mi miło, że się Wam podoba.
W dzisiejszej notce poznacie między innymi dwa oblicza Lou. Ciekawi? ;)
W razie czego tt: @BloodyDame :)
Miłego czytania!


/Robin/

- Wychodzę - warknęłam, chwytając torebkę i wsuwając pospiesznie buty.
- Robin... - jęczał Steven, czołgając się do mnie. - Nie idź, skarbie, proszę... Pomóż mi...
- Nie! Znowu się naćpałeś! Mam tego kurwa dosyć!
Skierowałam się ku drzwiom i już sięgałam do klamki, kiedy poczułam, że lecę. Steven złapał mnie za kostkę i mocno szarpnął. Z łoskotem wpadłam na drzwi, czując, że właśnie rozcięłam sobie łuk brwiowy.
Moja wściekłość sięgnęła zenitu. Schyliłam się do chłopaka i wymierzyłam mu siarczysty policzek, jednocześnie usiłując wyrwać nogę z jego uścisku. Nie udało się.
Steven wpadł w furię. Podejrzewam, że byłam pierwszą dziewczyną, która go uderzyła. I to był mój błąd.
Dźwignął się na nogi i złapał mnie mocno za ramiona, boleśnie wżynając w nie palce. Wpatrywał się we mnie z rosnącą nienawiścią w oczach, po czym wycelował pięść w moją twarz.
Wpadłam na ścianę, lecz nie chciałam poddać się tak łatwo. Po omacku szukałam drzwi, by móc uciec, jednak chłopak był szybszy. Wykręcił mi boleśnie ręce i wycedził:
- Pożałujesz tego, ty mała dziwko.
Po czym poczułam jego kolano, wbijające mi się w brzuch. Wymiociny stanęły mi w gardle a w oczach zalśniły łzy bólu. Osunęłam się na ziemię. Musiałam udać, że zemdlałam. Zawsze wtedy dawał mi spokój.
Nie wiem, ile czasu leżałam na podłodze, starając się nie ruszać i nie otwierać oczu. Modliłam się i prosiłam w myślach Boga, by ból zelżał, a Steven wyszedł.
Po godzinie, może dwóch, a może po całej nocy, nareszcie usłyszałam trzask drzwi. Zostałam sama.
Spróbowałam usiąść, ale uniemożliwiły mi to zawroty głowy. Ręką zdołałam dosięgnąć butelki z wodą i oblałam sobie twarz. Pod jej wpływem, część krwi zmyła się, a ja wyglądałam, jakbym oblała się kompotem wiśniowym.
Zastanowiłam się, co powinnam teraz zrobić. Spoglądając przez okno stwierdziłam, że zaczyna świtać.
Gdybym zadzwoniła do Harry'ego, musiałabym wymyślić jakąś wymówkę, dlaczego wychodzę z "nocy od koleżanki" o czwartej nad ranem. I to jeszcze cała w ranach i krwi. Mój brat odpadał. Liam, Niall oraz Zayn również.
Byliśmy przyjaciółmi, ale wiedziałam, że natychmiast donieśliby Hazzie, jeśli zobaczyliby mnie w takim stanie. Zostałam zmuszona do zadzwonienia do ostatniej osoby, z którą chciałam rozmawiać. I ostatniej, na którą mogłam liczyć. Przynajmniej w tej sytuacji.
- Cholera... - usłyszałam, kiedy odebrał. - Ał. Halo?!
- To ja - powiedziałam. Nie zdawałam sobie sprawy, że będę brzmieć tak żałośnie. Jak gdybym płakała ostatnie dwa dni. - Naćpał się. Chciałam uciec, ale nie pozwolił mi. Znowu mnie pobił. Wiem, jestem żałosna, miałam mu się postawić. Możesz po mnie przyjechać?
Nastała cisza. Zupełnie nie wiedziałam, czego się spodziewać, choć przecież dobrze go znałam. Jednak był zbyt nieprzewidywalny. W końcu dało się słyszeć ciężkie westchnienie.
- Kurwa mać - warknął i się rozłączył. Mogłam chyba uznać to za zgodę.
Zebrałam swoje rzeczy i wrzuciłam je do torebki po czym, chwiejąc się na nogach, wyszłam z mieszkania. Na korytarzach bloku Stevena było nadzwyczaj ciemno i ponuro, a o tej porze było to tylko wzmocnione.
Stawiałam ostrożne kroki, starając się nie spaść ze schodów, co z moim aktualnym stanem fizycznym nie było takie łatwe.
- Jesteś pojebana - usłyszałam nagle i poczułam, jak ktoś łapie mnie za łokieć i nieco brutalnie, ale bezpiecznie, sprowadza na dół.
- Wiem - mruknęłam tylko, nie patrząc na niego.
- On też jest pojebany. Pasujecie do siebie. Banda kretynów.
- Wiem.
Dotarliśmy do jego samochodu. Stary, sfatygowany Mustang stał w miejscu niedozwolonym, krzywo zaparkowany i z otwartymi szybami. Kiedy do niego wsiadłam, poczułam niewyobrażalną ulgę.
Louis wsiadł za kierownicę i prawie od razu odjechał, zamykając w międzyczasie drzwi. Odważyłam się na niego spojrzeć. Wyglądał dokładnie tak, jak sobie to wyobrażałam. Tomlinson wyrwany ze snu o czwartej nad ranem. Włosy miał zmierzwione i potargane, oczy trochę zapuchnięte, ale nadal bystre i przenikliwe.
Usta zaciskał w cienką linię, a dłonie operowały kierownicą i skrzynią biegów tak wprawnie, że można by pomyśleć, że chłopak jest zawodowym kierowcą. Jego ubranie wyglądało, jakby jego właściciel wciągnął na siebie to, co akurat miał pod ręką. Nie zdziwiłabym się, gdyby naprawdę tak było.
Milczałam, chociaż wiedziałam, że oczekuje ode mnie jakichś wyjaśnień, głębszych niż te, które usłyszał przez telefon. Nie wiedziałam jednak, co mogłabym mu jeszcze powiedzieć.
- Wyglądasz bardzo, ale to bardzo chujowo - skomplementował mnie. - Harry'ego szlag trafi.
- Harry nie musi o niczym wiedzieć - odparowałam ze złością. - Chyba, że mnie sprzedasz.
Przeszył mnie gniewnym spojrzeniem.
- Ja nie sprzedaję ludzi.
Miałam wrażenie, że poruszyłam jakiś bardzo wrażliwy temat, więc postanowiłam nic więcej nie mówić. Dorzuciłam tylko:
- Rany na brzuchu nikt nie musi widzieć, bo zakrywa ją ubranie. A twarz... od czego mam kosmetyki?
Prychnął tylko pogardliwie i wszedł ostro w zakręt.

/Harry/

- Cześć, mały - powiedziałem, podając chłopcu balon. - Witaj na obozie.
Dzieciak podziękował i potruchtał dalej, a ja wręczałem balony następnym. Tak, to właśnie była praca, jaką udało mi się zdobyć. Byłem pomywaczem-pomocnikiem na koloniach, które jakieś drugorzędne biuro podróży organizowało w Stradford. Może i niska pozycja, ale to tylko na razie.
Kiedy witanie członków obozu się skończyło, poszedłem na stołówkę, gdzie miał się odbyć powitalny obiad i jakieś przemówienia opiekunów. Zająłem miejsce przy stoliku z ludźmi, którzy pełnili obowiązki podobne do mnie i przygotowałem się psychicznie na nudę.
Ledwo zarejestrowałem, kiedy wszystko się zaczęło. Najpierw przemówił dyrektor kampusu, w jakichś banalnych słowach witając i życząc dzieciakom udanych wakacji. Po nim głos kolejno przejmowali opiekunowie.
I właśnie wtedy ją zobaczyłem. Wstała od stołu, przy którym siedziała i ukłoniła się lekko z gracją. Długie, brązowe włosy opadały jej na odsłonięte ramiona, a oczy świeciły. Cholera, była świetna.
- Mam na imię Melanie - zaczęła, a ja zacząłem zachwycać się jej imieniem. - Jestem opiekunką dzieci do lat dziesięciu. Nie mam dużego doświadczenia, ale powinnam sobie poradzić.
Dalej opowiedziała krótko o planowanych zajęciach dla swojej grupy i usiadła, uśmiechając się do najbliżej siedzących dzieciaków. W międzyczasie podano nam obiad, lecz odechciało mi się jeść.
Przez cały czas wpatrywałem się wyłącznie w Melanie, licząc, że mnie dostrzeże. Mogłem jednak jedynie pomarzyć. Cały czas rozmawiała z innymi opiekunami i w ogóle nie zwracała uwagi na otoczenie. A już na pewno nie na mnie.
Wychodząc ze stołówki zerknąłem na nią ostatni raz. Wychodziła w licznym towarzystwie, ktore wyraźnie ją polubiło. Kierowali się w stronę swoich domków, w których nocowali. Westchnąłem i powędrowałem do wyjścia z kampusu.
Zapadał już zmrok i nad ziemią unosiła się lekka mgła. Przeczesywałem ją nogami podczas marszu i obserwowałem, jak z powrotem klei się w jedną całość.
Może moja rodzina też miała się tak skleić? Może rodzice w końcu wrócą? Miałem taką skrytą nadzieję.
Kiedy byłem mały, a Robin jeszcze mniejsza, nasi rodzice wyjechali do Szwecji, by zarobić, jak twierdzili, łatwe pieniądze. Oddali nas pod opiekę siostrze ojca, cioci Marge. Nie narzekaliśmy na nią, zawsze służyła pomocą i radą, ale to nie to samo, co mama i tata.
Co miesiąc przysyłają jakąś sumę pieniędzy, byśmy ja i moja siostra mogli się wyżywić i jakoś ubrać. Nie jest tego wiele, ale jakoś leci. Odkąd wyjechali, nie widzieliśmy ich ani razu. Dzwonią na święta i czasami na nasze urodziny. Nawet nie wiedzą, że ciotka Marge nie żyje od pół roku. Nie było okazji, by im powiedzieć. Nie dzwonili.
Chciałbym mieć kogoś do kochania. Całe szczęście, że mam Robin. Odkąd rodzice wyjechali, tylko ją mam do kochania. A teraz chcę jeszcze kogoś do kochania.
Miałem dziwne przeczucie, że nowa praca jakoś mi w tym pomoże. Lubiłem dzieci, może więc też jakieś pokocham? A może pokocham wiekową sprzątaczkę lub którąś z kucharek?
Zresztą, kto by chciał, żeby kochał go jakiś Harry Styles?

 /Louis/

Kiedy już odstawiłem tę małą idiotkę Robin pod dom, było około piątej trzydzieści rano. Stwierdziłem, że nie ma już sensu wracać do łóżka, skoro i tak niedługo musiałbym znowu podnosić z niego dupę.
Zostawiłem samochód pod supermarketem i ruszyłem na zakupy. Zgarnąłem z półek masło, kostkę żółtego sera i jakiś jogurt truskawkowy. Truskawkowy lubiła najbardziej.
Dojeżdżając do celu mojej podróży, zatrzymałem się jeszcze przed kwiaciarnią i kupiłem pojedyńczego, czerwonego tulipana. Jak zwykle.
Po kilkunastu minutach znalazłem się w sterylnym, czystym budynku zwanym Centrum leczenia nowotworów. Jak codzień, powitała mnie starsza pani w recepcji i przepuściła krótszą drogą, przeznaczoną dla personelu.
- Cześć - powiedziałem, siląc się na pogodny wyraz twarzy. - Jak się czujesz?
- W porządku, skarbie - uśmiechnęła się słabo, co podniosło mnie na duchu. - Ale przecież nie musisz przychodzić codzień.
- Muszę nadrobić te cztery lata, mamo - mruknąłem, wypakowując zakupy na jej szafkę nocną. - Kupiłem ci twój jogurt.
- Dziękuję, Louie - ponownie obdarzyła mnie uśmiechem i zaprosiła gestem ręki, bym usiadł na skraju jej łóżka, co po chwili uczyniłem. - Rany powoli ci się goją - zauważyła z satysfakcją.
- Ta... - westchnąłem. - Niektóre blizny już mi zostaną.
- Tak jak te malunki - zertknęła z niesmakiem na moje ręce, całe pokryte tatuażami.
- To nie są malunki mamo - zaśmiałem się cicho. - Tłumaczyłem ci już. Każdy coś oznacza. Zrobiłem nowy.
Podwinąłem rękaw, ukazując mamie najnowszy tatuaż. Przedstawiał wilka i wilczycę, stojących w majestatycznej pozie.
- To ty - wskazałem na wilczycę. - A wilk to ja. Oznaczają walkę, w której nie obejdzie się bez obrażeń - zerknąłem na maszyny, do których była podpięta. - Ale to walka z pozytywnym zakończeniem.
Uśmiechnęła się, a w jej oczach dostrzegłem łzy.
Kurwa. Tylko nie to.
- Weź mamo... - jęknąłem. - Nie rycz, no. Musisz być twarda.
- Będę - obiecała, ściskając mnie za rękę. - Twarda jak wilczyca.

39 komentarzy:

  1. Jestem pierwsza? Niby się cieszę, ale to jest dziwne, taki zarąbiste opowiadanie powinno mieć już ich co najmniej z pół setki...
    "Zresztą, kto by chciał, żeby kochał go jakiś Harry Styles?" - hahahahahahahaha, czy tylko ja wyczułam ledwo skrywaną ironię mojej kochanej autorki? :D Jak coś, to ja zawsze mogę wziąć, ale to tak przy okazji :D
    Co mam powiedzieć... Chyba to co zwykle, że kocham Twoje opowiadanie, I'm addicted to you i tak dalej, piszesz naprawdę niesamowicie!
    I cieszę się, że wprowadziłaś wątek Hazzy, jak Melanie go nie zechce, to chyba wkroczy do akcji moja Jade i rozwali to towarzystwo :D
    A Robin... hm, z jednej strony bardzo ją lubię, ale z drugiej strasznie mnie denerwuje to, że nadal daje kolejne szanse Stevenowi, mimo tego, co jej robi. No i Louis... nie wiem, czy to możliwe, ale pokochałam go jeszcze bardziej za dwie rzeczy - fakt, że po nią przyjechał i że tak troszczy się o chorą matkę. Świetne jest to, że Twoje postaci nie są jednowymiarowe, tylko mają dobrą i złą stronę :)
    Czwórkę poproszę JUŻ <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja cie kręcę, kurde Jade mnie wyprzedziła :D haha Nieważne :P
    Rozdział jest rewelacyjny.. Ach ten Louis *.* Jego druga strona też urzekła moje serce, szkoda mi jego matki. Ale dziś poznaliśmy też bliżej Robin. Cholernie jej nie rozumiem, czemu ona od niego nie odejdzie. Musi mieć jakiś powód, mam nadzieje, że niedługo go nam przedstawisz. Dobrze, że Lou po nią przyjechał. Uwielbiam te ich wymiany zdań i przekleństw! <3
    Mieliśmy też wątek z Hazzą :D Trochę mi było szkoda, ale czułam 'maleńką' ironię z tym zdaniem, o kochaniu Harrego Stylesa :D hahaha xd beka.. Ciekawe czy Melanie da mu szansę :D
    Jejku nie wiem co mam ci tu jeszcze napisać.. To jest niezwykłe. Piszesz tak cudownie i opisujesz wszystko tak wspaniale, że czytam to z radością. Ci bohaterowie, no po prostu brak słów. Mają tak niezwykłe charaktery. Szkoda, ze to wszystko takie krótkie :P Mam nadzieje, że szybko dodasz kolejny rozdział. Czekam na niego z niecierpliwością :)
    @Real_Paradiise :***

    OdpowiedzUsuń
  3. Mogłabym się rozpisywać i rozpisywać, ale za dużo byłoby czytania. :p
    Rozdział inny w pozytywny sposób. Chociaż początek był nie przyjemny i aż mi się zrobiło szkoda Robin. :C
    Kolejna postać, czyli Melanie? Podoba mi się to. Aż nie mogę się doczekać co wymyślisz i jak ją opiszesz. Jeszcze na koloniach, wakacyjna miłość? Haha. :)
    No i mama Louisa i ten tatuaż, OH. ♥
    Czekam na kolejny!
    @1DunnoNothin

    Pozdrawiam, autorka stop-screamin.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Ahhh, jestem już twoją wierną fanką, twoją i tego opowiadania. Nawet nie wiem co mam napisać. Po prostu świetna robota, masz wielki talent c:

    OdpowiedzUsuń
  5. SZybko dodawaj nowy rozdział, to jest zajebiste :DD ! Słodko by było jakby coś zaiskrzyło pomięty Robin i Louisem ^^ awwww Czekam na next ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział. Brak mi słów do opisania. Kocham to :) jesteś bardzo utalentowana, pisz dalej :>

    OdpowiedzUsuń
  7. Vgfyujbcuibgdrhjitetugd to jest vgdtjnkp kocham to

    OdpowiedzUsuń
  8. Najbardziej spodobało mi się ostatnie zdanie. ''Twarda jak wilczyca''. Nie wiedziałam nawet, że każdy z nich zmaga się z tak wieloma problemami. Nie wiedziałam, że Robin i Harry nie mają przy sobie rodziców, a mama Louisa ma raka. To...To w sumie zmieniałoby trochę postać rzeczy. Poza tym lubię te kolejne oblicza Lou...A co do Robin. Kiedy ona da sobie spokój z tym chłopakiem?:( To ją niszczy...Nie mogę sie doczekać kolejnego. Świetnie piszesz, love you♥ @agathaofficialx

    OdpowiedzUsuń
  9. To jest NIESAMOWITE! Kiedy czytam Twoje opowiadanie, wyłączam się na wszystko i wszystkich... Wtedy dla mnie istnieją tylko postacie Twojego opowiadania i ich problemy. Piszesz tak realistycznie, że ja naprawdę widzę krew na twarzy Robin i łzy w oczach mamy Louis'a! Świetna sprawa, kiedy ktoś przez słowa jest w stanie tak pobudzić ludzką wyobraźnię i uczucia. Pozostaje mi tylko pogratulować talentu.
    Dawaj następny rozdział jak najszybciej! ♥
    Chelly

    OdpowiedzUsuń
  10. Niesamowite opowiadanie. Przeczytałam wszystko w ciągu 30minut i muszę przyznac, że jest odjazdowe!
    Podoba mi się ten zły Louis. Ostatnio często czytam blogi, na których tak jest wykreowany, ale on jest wtedy taki słodki. Bad-boy.
    Jestem ciekawa, jjak potoczy się ten układ Harry - Robin - Louis. Jakos tak to było.
    Boże, kiedyś byłam lepsza w pisaniu tych komentarzy. Wybacz.
    Mogłabyś informować mnie o nowych rozdziałach? Na tt? @alekslloyd
    Czekam z niecierpliwością na 4.
    Looove,xoxo

    OdpowiedzUsuń
  11. "Zresztą, kto by chciał, żeby kochał go jakiś Harry Styles?" - świetne hehe :D
    Cały rozdział jest świetny.
    Mam nadzieję że szybko dodasz następny :D
    i nie zapomnisz o Why don't you love me. Szczególnie spodobało mi się to opowiadanie. :D
    Pozdrawiam i mam nadzieję że cię natchnie :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Twoje opowiadanie jest genialne ;D Wzruszylam sie, gdy pisalas o tym jak Lou troszczy sie o mame <3 On, taki agresywny i impulsywny facet... Mam nadzieje, ze Robin zobaczy tez jego lepsza strone. A co do Hazzy to nie watpie, ze kogos znajdzie hmm.. Duzo weny :* Czekam niecierpliwie na nn ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Daj mi szybko nowy rodział. Już. Błagam. Proszę. Jestem uzależniona. Muszę to czytać. Daj mi nowy rozdział. Błaaaaaaaaagaaaaaaaaaaaam.

    OdpowiedzUsuń
  14. Genialny blog, taki inny niż wszystkie . naprawdę wyjątkowy i jedyny w swoim rodzaju, bardzo mi się spodobał. czekam na kolejny rozdział . i będę tu zaglądać często . buźka xx

    OdpowiedzUsuń
  15. Ubustwiam twojego bloga i to opowiadanie. Szybko dodawaj nexta - bo wykituje ;p Mam nadzieje, że coś połączy Louisa i Robin :)

    OdpowiedzUsuń
  16. jak nazywa się piosenka w zwiastunie ??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Michael Jackson - Give in to me :) x
      Eliss

      Usuń
  17. ja bym chciała, żeby kochał mnie "jakiś" Harry Styles. jestem chętna, serio.

    opowiadanie jest świetne, kocham to ijokmdcsijkvd

    OdpowiedzUsuń
  18. http://youjustmustbelieve.blogspot.com/
    Ten link, to moje fan-fiction, głównie o Louisie - dupku i arogancie, który może zmieni się dla jednej dziewczyny i Liamie - świetnym chłopaku, romantyku, który dalej nie znalazł "tej jedynej". Dziś wieczorem zapraszam na 1 rozdział, na razie mam bohaterów. xx

    OdpowiedzUsuń
  19. kocham! kiedy nn? <3333333
    świetny blog naprawdę. :D

    OdpowiedzUsuń
  20. NOMINOWAŁAM CIĘ DO NAGRODY The Versatile Blogger :)
    szczegóły u mnie stop-screamin.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  21. daj szybko next bo nie wytrzymam to jest strasznie ciekawe!! :DDDD

    OdpowiedzUsuń
  22. Cudowne opowiadanie :) Zazdroszczę talentu.

    OdpowiedzUsuń
  23. kiedy dasz next prosze odpisz mi:)

    OdpowiedzUsuń
  24. szybko daj next bo oszaleje !!:D

    OdpowiedzUsuń
  25. Genialne . Kiedy nastepny . ?

    OdpowiedzUsuń
  26. kiedy next plis napisz mi

    OdpowiedzUsuń
  27. szybko daj następny:)!!!!

    OdpowiedzUsuń
  28. Nic dodać nic ująć. Nietypowy ten blog : Lubię takie. Inne są najlepsze. Fabuła jak i pokazanie Louisa z całkiem odrębnej strony było dobrą strategią.
    Przy okazji : Nominacja do The Versatile Blogger
    Więcej na : the-liberatedsoul.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  29. Nominowałam Cię do the Versatile Blogger :*

    OdpowiedzUsuń
  30. Hej słońce, nominowałam cię do The Versatile Blogger!

    OdpowiedzUsuń
  31. Kurwa. KurwaKurwaKurwa. Twój blog jest FENOMENALNY! Nie mam zielonego pojęcia jak ty to robisz, ale Twoje fanfiction jest na poziomie Danger'a, Cold'a a nawet Dark'a!
    Miałam tą stronę w zakładkach w telefonie jeszcze, gdy jedynym postem był prolog. Później musiałam zresetować komórkę, tym samym powodując usunięcie adresu Silence'a(jeśli tak mogę nazwać Twoje ff).
    Przez dwa tygodnie szukałam Twego bloga; żebyś wiedziała jaką radość sprawiło mi znalezienie go!
    Twoj fanfic jest zdecydowanie najlepszym o Louis'ie Tomlinson'ie.
    Pozdrawiam, gratuuję, życzę weny i siły do dalszego pisania oraz z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział, Twoja oddana czytelniczka Emilka.
    PS Nie obrażę się, jeśli mi odpiszesz :3

    OdpowiedzUsuń
  32. jejciu dawaj następny proszeeeeeee

    OdpowiedzUsuń
  33. naprawdę świetne opowiadanie i gdyby nie to że zajrzałam na DARKA z zakladkę polecane blogi to bym nie wiedziala że jest takie zajebiste ffm niecierpliwie czekam nn xx

    OdpowiedzUsuń
  34. Naprawdę coraz bardziej wkręcam się w klimat twojego opowiadania ;p
    I coraz bardziej kręci mnie Lou ;)
    Nie no, ja chcę już nexta xd

    OdpowiedzUsuń
  35. Świetnie *.*
    Harry mnie rozwalił tym tekstem " Nawet nie wiedzą, że ciotka Marge nie żyje od pół roku. Nie było okazji, by im powiedzieć." :D
    A Louisa coraz bardziej lubię.! :]
    Czekam na następny rozdział ^^

    OdpowiedzUsuń
  36. jest 1:17, dzięki. Już prawie zawaliłam noc, ale to nie moja wina, że masz taki talent. Tak mnie wciągnęło Twoje opowiadanie, że nie wiem. Czekam na następny, pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń

  37. Jest boski. Kiedy następny ? :))

    OdpowiedzUsuń